Rozmowa z Jolantą Frankiewicz, dyrektor firmy Master Colors

Rozmowa z Jolantą Frankiewicz… Firma Master Colors z Wrocławia była jednym z wystawców na zakończonych w ubiegłym tygodniu targach Plastpol. Podczas wystawy pokazywała urządzenia peryferyjne dla przetwórstwa tworzyw sztucznych. Prezentujemy rozmowę ze stojącą na jej czele Jolantą Frankiewicz.

Poprosiłbym o krótką charakterystykę spółki Master Colors.
Master Colors od pięciu lat zajmuje się reprezentowaniem w Polsce czołowych zagranicznych firm produkujących peryferia do przetwórstwa tworzyw sztucznych. W naszej ofercie znaleźć można termoregulatory i chillery firmy Single, młyny firmy Cumberland, separatory i transportery taśmowe firmy Schuma, systemy recyklingowe firmy Pallmann, osuszacze powietrza Eisbar, projektowanie i wykonywanie form wtryskowych firmy Sauer, barwniki i masterbacze spółki Deifel, a także systemy zmiany form oraz złącza EAS.

Firma istnieje od 2004 r. W jaki sposób doszło do jej powstania?
To był pomysł mojego męża oraz naszego wspólnego przyjaciela. Ja początkowo miałam użyczyć jedynie swojego nazwiska, nie angażując się w bezpośrednie kierowanie spółką. Potem jednak okazało się, że czeka mnie nie tylko udostępnienie nazwiska, ale też konieczność zajęcia się firmą.
No i z kobiety, która wyszła niejako z kuchni i obowiązków rodzinnych stałam się pełnoprawnym właścicielem firmy i to w świecie mężczyzn. A to jest już dla kobiety ciężki temat.

Nowa rola przypadła do gustu?
Początkowo nie, ale z upływem czasu coraz bardziej się do niej przekonywałam i teraz muszę powiedzieć, że sprawia mi to już bardzo dużo przyjemności. Są nowe wyzwania, dzieje się wiele ciekawego, więc z pewnością nie mogę narzekać.

Master Colors jest przedstawicielem wielu niemieckiech firm. Jak dochodziło do nawiązywania tych kontaktów?
Pomysł na tę współpracę powstał dlatego, że operuję językiem niemieckim. Zapytaliśmy po prostu tamtejsze firmy, czy interesuje je nasz kraj jako miejsce do robienia przez nie interesów. Oczywiście odpowiedź była twierdząca. Innymi słowy, postanowiłam po prostu przejechać Niemcy i zapytać działające tam firmy o możliwość współpracy. Zaryzykowała jedna spółka, potem druga, no i w ten sposób wszystko się zaczęło. Teraz już jesteśmy w takiej sytuacji, że to firmy niemieckie proszą nas o współpracę, a ja mam ten komfort, że mogę powiedzieć tak lub nie.

Jakie były początki z niemieckimi partnerami?
Niełatwe. Moi pracownicy zawsze powtarzają, że jesteśmy wystawiani na próbę. Żeby to lepiej zobrazować spytam, czy spotkał się pan z popularnym straszeniem niegrzecznych dzieci cyganem?

Zdarzało się dawno, dawno temu.
No właśnie. Dla Niemców Polska może nie jest cyganem, bo to byłoby obraźliwe, ale w ich stosunku do nas jest pewien rodzaj niepewności. W kontaktach z Polakami towarzyszy im często niepokój i brak zaufania.

I teraz proszę sobie wyobrazić, że przychodzi do nich kobieta, która porozumiewa się językiem niemieckim z innym akcentem, a w dodatku ma niewiele do zaoferowania i chce współpracować. Co więcej nie ma pojęcia o technologiach, musi stworzyć rynek, odpowiednie zaplecze technologiczne.

W takiej sytuacji trudno rozmawia się o wspólnych planach. Firmy, z którymi się spotykałam miały różne doświadczenia z polskimi kontrahentami. Nie zawsze im się udawało, były nawet oszukiwane. Kiedy zatem ja się z nimi kontaktowałam, to byli, co naturalne, nieufni.

Dlatego zawsze powtarzałam, byśmy zrobili trzymiesięczny projekt, by mnie wzięli pod lupę, sprawdzili, zorientowali się na ile mogą mi zaufać. Jednocześnie miałam dla nich gotowe propozycję i zapewnienie o osobistej uczciwości i tym, że będę starała się na polskim rynku dobrze prezentować ich produkty. No i zaryzykowali. Może dlatego, że kobietom trudniej się odmawia.

Proszę się teraz nieco pochwalić i powiedzieć z czego firma Master Colors jest najbardziej w naszym kraju znana?
Może trudno w to uwierzyć, ale z uczciwości i dotrzymywania danego słowa. Mamy taką politykę działania, że ważniejsza jest dla nas długoletnia współpraca z klientem niż szybkie dorobienie się na nim. Nawet jeśli wiemy, że nie możemy mu czegoś sprzedać w danej chwili, to utrzymujemy dalszy kontakt.

Rok temu przeżyłam dużą przyjemność, bo skontaktowała się z nami firma, która będzie malowała naszymi barwnikami siedzenia na nowo powstających stadionach. Osoby z tej firmy przyznały, że słyszały dużo dobrego na nasz temat, stąd ten kontakt i chęć współpracy. I właśnie z tego jak nas się postrzega mogę być najbardziej dumna.

Czytaj więcej:
Rynek 1087
Wywiad 292

brak
 

Centralne systemy podawania, dozowania oraz suszenia tworzyw, linie do ekstruzji i recyklingu poliestrów, pigmenty i masterbatche, systemy mocowania form, złącza, termostaty wodne i olejowe

Polska

Reportaże

Forum