Jak reklamować polską branżę chemiczną?


Apelował też, żeby nie przesadzać z zagrożeniami natury ekologicznej. - Kiedyś faktycznie, polskie zakłady były trującymi wulkanami. Ale teraz świadomość skutków, jakie niesie za sobą zaniedbanie w tym obszarze jest bardzo duża. I emisję zanieczyszczeń się ogranicza. Każdy wie, że jeśli tego nie zrobi, to zatruje siebie, swoje dzieci. Nikt nie jest głupcem - oceniał.

Zwrócił też uwagę na inny ciekawy aspekt. – Konkurencja w całym przemyśle nie zawsze jest uczciwa i nieraz przy wykorzystaniu mediów próbuje się walczyć z naszą branżą, zresztą nie tylko naszą. Weźmy taki przykład, oto badania dowiodły, że przy zwykłym praniu nie trzeba stosować takiej ilości proszku, do której przekonują nas ich producenci. Okazuje się, że efektywność prania będzie równie wysoka, kiedy zmniejszymy użycie proszku nawet o połowę – dowodził Majchrzak. - Ale o tym się nie mówi, bo przecież i producenci i media, jako reklamobiorcy, nie mają w tym interesu. Jedni chcą sprzedać ten proszek, drudzy zarobić na jego reklamie. A jakie oszczędności dla ekologii wynikałyby z faktu, gdyby używano go mniej i potem mniej trafiałoby do ścieków? Tyle, że o takich sprawach się milczy – podsumowywał dyrektor Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.


- Państwo w dalszym ciągu próbują grać w grę, którą narzucają wam ekolodzy. Usprawiedliwiacie się dowodząc, że spełniacie standardy ekologiczne, a wasza działalność jest od kilku lat przyjaźniejsza środowisku - mówił Antonowicz. - Tymczasem trzeba porzucić ten język i odwrócić punkt widzenia. Akcentować, to co w waszej działalności nowoczesne, polskie, przydatne do codziennego funkcjonowania, konkurencyjne i zmieniające świat na lepsze.

Podobnie myślał Jerzy Wiertelorz, prezes zarządu spółki Petrochemia – Blachownia. - Ciągle tłumaczymy, że mniej ścieków zanieczyszczamy, mniej gazów emitujemy, chloru i innych szkodliwych substancji, że wdrażamy kolejne środowiskowa rozwiązania, spełniamy coraz więcej unijnych norm ekologicznych.

Co to oznacza dla zwykłego odbiorcy? Otóż oni dostają taki sygnał, że trujemy tak jak żeśmy truli wcześniej, tylko trochę mniej. To bez sensu. Tymczasem chemia leczy, żywi, ubiera, buduje. To, że czasem szkodzi, wynika z tego, że jest źle wykorzystywana przez ludzi. Nikt nie mówi, że to samochody zabijają. Zabijają kierowcy, którzy nimi kierują - przyznał Wiertelorz.

Reportaże

Forum