Rozmowa z Jarosławem Koźlikiem, prezesem firmy Plast-Box

Z jakich konkretnie opakowań jeśli idzie o wzór, projekt, wykonanie, czy też ewentualnie końcowego odbiorcę jesteście Państwo najbardziej zadowoleni? Słowem, gdyście mieli wybrać najbardziej flagowe opakowanie spośród tych, które przez lata opuściły firmę, to co to by było?
Każdy projekt inwestycyjny był dla nas istotny i dostarczył nam satysfakcji i powodów do radości. Kiedy wprowadzaliśmy wiadra dwubrzeżowe, byliśmy dumni, że nasi wiodący odbiorcy dostrzegli przewagę nad innymi modelami i w konsultacji z ich pionami technicznymi udało się stworzyć typoszereg bezpieczny logistycznie. Ten projekt mamy nadal w portfolio, choć ich obecny wygląd oczywiście mocno odbiega od pierwotnego, gdyż uwzględniliśmy oczywiście zmiany w trendach wzorniczych.

Podobnie było z pierwszą linią wiader jednoobrzeżowych, które przygotowaliśmy w odpowiedzi na potrzeby rynku spożywczego. Bardzo szybko weszły do masowej produkcji, z sukcesem konkurując z dostępnymi opakowaniami innych dostawców. W ostatnich latach wprowadziliśmy jeszcze nowsze modele wiader jednoobrzeżowych do lekkich wsadów, które są ekologiczne ze względu na zmniejszone zużycie tworzywa. Dzięki temu weszliśmy do sektorów, w których standardowe wiadra były za ciężkie i za drogie. Stały się one popularnym, masowym produktem i już dziś myślimy o inwestycjach, umożliwiających ich większą i szybszą produkcję.

Ostatnio w produkcji swoich opakowań zaczęliście Państwo stosować dodatek d2w. Skąd ten wybór, co zdecydowało o wejściu w sektor opakowań oksy-biodegradowalnych?
Ochrona środowiska jest jednym z naszych priorytetów. Nasze piony techniczne i jakościowe stale poszukują rozwiązań, tak związanych z technologią, jak i ze składnikami produkcyjnymi, które umożliwiłyby stopniowe zamienianie plastiku, mającego długi czas rozpadu połowicznego, na składniki biodegradowalne. Ta tendencja jest ogólnie zauważalnym trendem rynkowym. W chwili obecnej rozpoczęliśmy przygotowania do wdrożenia certyfikatu środowiskowego ISO 14001 oraz bezpieczeństwa i higieny pracy PN-N 18001 / OHSAS.

Kto jest głównym odbiorcą produkowanych przez Plast-Box opakowań? Do jakich branż trafia największa ich ilość? Czy są to branże wymagające jeśli idzie o ich obsługę?
Mamy odbiorców w trzech sektorach: chemicznym, spożywczym i dystrybucja. Wszyscy klienci są dla nas ważni, niezależnie od ich branży czy wielkości. Z punktu widzenia masy produkcji i referencji rynkowych istotne są duże firmy, reprezentujące najbardziej rozpoznawalne na rynku marki. Warto jednak pamiętać, że ich liczba jest ograniczona i musimy więc docierać i dbać o mniejszych partnerów. Ci ostatni pomagają nam rozwijać sprzedaż, polecają nas jako godnego zaufania producenta i tym samym współuczestniczą w naszym sukcesie rynkowym.

Za nami 2010 rok. Jaki to był rok dla firmy Plast-Box? Więcej było w nim pozytywów, czy rzeczy które się nie udały? Jak można podsumować miniony rok?
Wszystko co zaplanowaliśmy na 2010 roku, zrealizowaliśmy. Był to więc okres dobry, ale jednocześnie trudny. Jako wypadkowa sytuacji na rynkach światowych znacznie zmienił się sam rynek opakowań. Także w naszej firmie wiele rzeczy uległo modyfikacji, zarówno organizacyjnie, jak i w zakresie mocy produkcyjnych i możliwości logistycznych. Jedną z zauważalnych tendencji w roku ubiegłym były działania mające na celu podniesienie ekonomiki transportu i magazynowanie, głównie za pośrednictwem odchudzania opakowań i zmian konstrukcji, umożliwiających sztaplowanie.

Plast-Box jest od jakiegoś czasu obecny na Ukrainie. Skąd decyzja o ekspansji właśnie w tym kierunku i jak wygląda aktualne zaangażowanie firmy w sąsiednim kraju?
Na Ukrainie mieliśmy ugruntowaną pozycję już po roku 2000. Chcieliśmy na tamtejszym rynku osiągnąć status wiodącego dostawcy opakowań przemysłowych. Rozwój umożliwiły znacząco niższe koszty pracy na ukraińskim rynku oraz relacje handlowe zakładu polskiego z wiodącymi producentami farb w Polsce, którzy posiadali również swoje zakłady na Ukrainie. Naszą mocną stroną była także znajomość realiów rynków państw byłego ZSRR, lokalnych uwarunkowań podatkowych i prawnych oraz słabość miejscowej konkurencji. Przyjęliśmy, że spółka zależna przejmie część dostaw z Polski, kierowanych wówczas na rynek ukraiński. Produkcja na miejscu przyczyniła się do zmniejszenia stawek celnych w obrocie importowanych produktów z Polski na wschód, jak i stawek importowych z Ukrainy do krajów byłego ZSRR. Dzięki temu tamtejszy zakład stał się doskonałym miejscem do ekspansji handlowej.

W ramach realizacji pierwszego etapu strategii rozwoju grupy, kupiliśmy pod koniec 2010 roku nową wtryskarkę marki Husky o sile zamykania 800 ton do swojego ukraińskiego zakładu. Pracujemy ponadto nad poprawą efektywności wykorzystywania dotychczasowych maszyn. Oczekujemy, że dzięki takim działaniom wydajność zakładu na Ukrainie do końca 2012 roku wzrośnie dwukrotnie. Wychodząc naprzeciw rosnącemu zapotrzebowaniu rynku ukraińskiego, intensyfikujemy swoje działania na wschodzie. Szeroki program inwestycyjny na Ukrainie wiąże się z dużym potencjałem chłonności tamtejszego rynku przy jednocześnie jego małym stopniu nasycenia. Długofalowa strategia zakłada rozwój zgodny z tempem wzrostu rynku, czyli podążanie za jego rosnącymi potrzebami.

Czytaj więcej:
Rynek 1087
Wywiad 292