Ceny gazu biją w chemię

Ceny gazu biją w chemię Nowa taryfa gazowa zatwierdzona przez Urząd Regulacji Energetyki uderza w krajową chemię. To problem, bo przy produkcji niektórych chemicznych produktów cena surowca stanowi nawet połowę kosztów.

Ogłoszona właśnie podwyżka cen gazu o 15 proc. jest dla firm chemicznych jednoznacznie niekorzystna. To więcej niż oczekiwano, gdyż szacunki mówiły o maksymalnym wzroście na poziomie 12 proc., co i tak byłoby już niekorzystne. Rentowność produkcji w efekcie podwyżek może spaść o 9 proc. Nowe ceny wejdą w życie z początkiem drugiego kwartału tego roku i spowodują, że w kolejnych miesiącach marże firm chemicznych znajda się pod silną presją, tym bardziej, że po stronie produktowej tendencje będą niesprzyjające. Może się zatem pojawić odczuwalne ciśnienie na wzrost cen dostarczanych przez firmy chemiczne produktów.

Podwyżka najbardziej dotknie Zakłady Azotowe Puławy. Dodatkowe koszty w skali rocznej w przypadku tej spółki wyniosą ok. 140 mln zł. Podobna kwota wchodzi w grę jeśli chodzi o Azotów Tarnów. W przypadku PKN Orlen, który zużywa najwięcej gazu w kraju, koszty wyniosą ok. 200 mln zł, ale wydaje się, że dla tego koncernu nie będzie to jeszcze podwyżka przygniatająca.

Azoty Tarnów już poinformowały o tym, że istotnie zwiększą zakupy najtańszego gazu pochodzącego z lokalnych źródeł. Małopolska firma 60 proc. swoich potrzeb gazowych zaspokajać będzie surowcem z pobliskich złóż. Surowiec będzie wprawdzie kupowany od PGNiG, ale popłynie do zakładów specjalnym gazociągiem, poza krajową siecią. Gaz, który jest głównym surowcem dla przemysłu chemicznego, stanowi dziś ponad 20 proc. ceny finalnej produkcji chemicznej w Tarnowie. Azoty zapowiadają, że teraz będą mogły już obniżyć tę relację.

Z takiej możliwości nie będą mogły skorzystać inne firmy chemiczne, np. Zakłady Chemiczne Police czy kędzierzyński ZAK. Kupują gaz z Rosji i jest on nawet kilkukrotnie droższy niż surowiec z lokalnych złóż. Wydobycie w kraju kosztuje ok. 100 dolarów za 1000 m sześc. Cena gazu kupowanego od Gazpromu to nawet ponad 500 dolarów.

Znaczenie dla rozwoju przyszłej sytuacji na rynku gazowym może mieć rezultat arbitrażu prowadzonego pomiędzy PGNiG i Gazpromem. Na początku listopada 2011 PGNiG rozpoczął bowiem procedurę arbitrażu przed trybunałem w Sztokholmie w sporze z Gazpromem o ceny gazu.

Strona polska podnosi, że obowiązująca formuła cenowa nie odpowiada zmianom, jakie zaszły na europejskim rynku gazu. Ponadto, zdaniem PGNiG cena płacona zgodnie z kontraktem przewyższa poziom cen na europejskim rynku gazu. Postępowanie arbitrażowe pozwala ustalić, w jaki sposób powinna być zmieniona formuła cenowa w sytuacji, w której strony nie doszły w tym zakresie do porozumienia w trakcie negocjacji. PGNiG zmierza do dostosowania formuły cenowej do warunków panujących na europejskim rynku gazu.

Czytaj więcej:
Rynek 1089