NIK krytycznie o rozwoju OZE w Polsce

Dwie dyrektywy UE dotyczące OZE zostały wdrożone z opóźnieniem. Komisja Europejska, za niedopełnienie obowiązku transpozycji dyrektywy 2009/28/WE (miało to nastąpić nie później niż do 5 grudnia 2010 r.), wszczęła postępowanie przeciwko Polsce i wezwała do usunięcia uchybienia. Dopiero po opublikowaniu 28 stycznia 2015 r. ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych KE wycofała skargę.

W Polsce jeszcze w 2013 r. udział energii z OZE wynosił 11,4 proc. i wydawało się, że do 2020 r. osiągniemy obowiązkowy, minimalny cel 15 proc. udziału energii z OZE w całkowitym zużyciu energii brutto. Jednakże w 2016 r. wskaźnik ten osiągnął wartość 11,3 proc. i był nie tylko niższy od wskaźnika z roku 2015 (11,93 proc.), ale był w ogóle najniższy od 2013 r.

Zdaniem NIK, przewidywana stagnacja wytwarzania energii elektrycznej z OZE oznacza, że Polska może nie osiągnąć do 2020 r. obowiązkowego, minimalnego (15 proc.) udziału energii z OZE. W rezultacie Polska możes stanąć przed koniecznością dokonania transferu energii z OZE z państw członkowskich UE, które mają nadwyżkę tej energii. Koszty tego transferu mogą wynieść nawet 8 mld zł.

Jak zauważa Izba, zmniejsza się liczba wniosków o udzielenie koncesji na wytwarzanie energii elektrycznej w instalacjach OZE. W 2016 r. złożono o ponad 60 proc. mniej wniosków niż w roku 2015. Natomiast sumaryczna moc instalacji OZE na koniec I półrocza 2017 r. była mniejsza o 1539 MW od mocy na koniec 2015 r. Odnotowano również rezygnację inwestorów z przyłączenia do sieci nowych źródeł, pomimo wydania warunków przyłączenia. Ponad 75 proc. instalacji OZE planowanych do przyłączenia w okresie 2015 r. - I półrocze 2017 r. nie zostało zrealizowanych. Było to następstwem rezygnacji inwestorów z budowy farm wiatrowych lub zmiany terminów przyłączenia do sieci. Dla niektórych farm wiatrowych inwestorzy wnioskowali o zmniejszenie mocy przyłączeniowych.

Istotną przyczyną zahamowania rozwoju energetyki wiatrowej były restrykcyjne ograniczenia nałożone ustawą z 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. NIK zauważa, że ich konsekwencją są także roszczenia inwestorów zagranicznych o trudnych do oszacowania obecnie skutkach finansowych.

Rynek OZE w Polsce kształtowały i będą kształtować do 2020 r. trzy podstawowe instrumenty wsparcia OZE: świadectwa pochodzenia (tzw. zielone certyfikaty), aukcje oraz dotacje ze źródeł krajowych czy UE (w szczególności na produkcję ciepła z OZE oraz dla prosumentów).

System zielonych certyfikatów został wprowadzony w Polsce w 2005 roku. Miały one sprzyjać rozwojowi i konkurencji w obszarze odnawialnych źródeł energii. W początkowym okresie popyt na świadectwa przewyższał potencjał wytwórczy OZE, co w rezultacie powodowało wysokie ceny certyfikatów, ograniczane jedynie poziomem opłaty zastępczej.

Jednak w ocenie NIK system ten jedynie pogłębił nierównowagę na rynku. Nie został rozwiązany problem nadpodaży zielonych certyfikatów. Nie sprawdziła się prognoza ME, wedle której migracja z systemu świadectw pochodzenia do systemu aukcyjnego miała w 2017 r. zmniejszać nadwyżkę świadectw pochodzenia do 15,85 TWh. Niska cena zielonych certyfikatów powodowała m.in., że inwestorzy nie uzyskiwali przychodów pokrywających koszty nowych inwestycji lub zawieszali przygotowane projekty.