Igrzyska Olimpijskie i tworzywa sztuczne

Igrzyska Olimpijskie i tworzywa… Trwają Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Okazuje się, że historię olimpijskiego sportu w bardzo dużej mierze przenika rozwój w dziedzinie tworzyw sztucznych. Dlatego warto spojrzeć jak tworzywa wiążą się ze sportem.

Kolarstwo
W 1992 r. podczas Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie kolarski świat usłyszał o Brytyjczyku Chrisie Boardmanie, który zdobył złoty medal w torowym wyścigu na dochodzenie. Boardman zaszokował obserwatorów swoim rowerem – swoistym wehikułem o nazwie Lotus. Nikt nie miał czegoś podobnego.
Sekret sprzętu tkwił m.in. w budowie kierownicy i ekstremalnie sztywnej choć lekkiej ramy. Działała ona na zasadzie łuku, magazynując energię kolarza. Wykonano ją z włókna węglowego, które wtedy było materiałem prawie nie używanym do budowy rowerów.

Tworzywowy rower Boardmana wzbudził taką sensację, że po jego dokładnym zbadaniu unia kolarska zabroniła używania go w późniejszych zawodach. Dalsze lata pokazały jednak, że sukces Brytyjczyka nie był wyłącznie zasługą sprzętu, bo potrafił on w przyszłości osiągnąć jeszcze wiele sukcesów.

Rywalizacja technologiczna z wykorzystaniem tworzyw sztucznych przy budowie rowerów stała się nawet jednym z wątków fabularnego, choć biograficznego filmu Latający Szkot. Przedstawiał on historię prawdziwego kolarza amatora, który w 1993 r. pobił rekord świata w godzinnej jeździe na czas na zaprojektowanym przez siebie kompozytowym rowerze. Rekord przetrwał kilka dni, bo lepszy okazał się Boardman, co w filmie też zostało pokazane.

I chociaż Lotus nie jest już używany, to także dzisiejsze rowery posiadają ramy z superlekkich tworzyw. Trzeba jednak uważać: po pewnym czasie rama traci sztywność. I choć wygląda jak nowa, to sprawuje się gorzej. A taki feler oznacza stratę np. 0,003 sekundy na okrążeniu, co w kolarstwie torowym ma znaczenie.

Bez wątpienia jednak Brytyjczyk i jego niezwykły rower stanowią do dzisiaj część olimpijskiej historii.


Siatkówka
36 lat minęło od Igrzysk w Montrealu i jednego z największych sukcesów polskiego sportu, czyli złotego medalu olimpijskiego legendarnej siatkarskiej drużyny trenera Huberta Wagnera. W Londynie jest szansa na powtórkę, bo siatkarze uchodzą za głównych faworytów turnieju. Miejmy nadzieję, że nie będzie meczu, w którym ostatnia piłka spadnie na parkiet po ich stronie. No właśnie, ale czy aby na pewno parkiet?

Nie jest to bowiem trafne określenie siatkarskiej nawierzchni. Parkiety, choć istniejące w komentatorskiej terminologii, ze sportowych hal zniknęły prawie 20 lat temu. Zastąpiły je syntetyczne nawierzchnie włoskiej firmy Mondo.
Są to warstwowe punktowo-elastyczne wykładziny o znakomitych parametrach i odporności na zużycie. Wytwarzane są z polichlorku winylu oraz sprasowanego i wulkanizowanego kauczuku z dodatkiem stabilizatorów oraz koloryzującego pigmentu.

Warstwa wierzchnia o grubości minimum 1,5 mm posiada marmurkową, przeciwpoślizgową i antyrefleksyjną powierzchnię zwulkanizowaną do elastycznej warstwy gruntowej o podobnym kolorze, by w ten sposób utworzyć unikalną kompaktową strukturę. Warstwa powstała z PVC posiada tzw. strukturę foki . Odpowiedni współczynnik tarcia kinetycznego, odporność na ścieranie oraz łatwość w utrzymaniu czystości to podstawowe zalety siatkarskiej wykładziny. Oby w Londynie sprzyjały ekipie Andrei Anastasiego.


Czytaj więcej:

Reportaże

Forum